piątek, 10 kwietnia 2015

Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie rolki...

Dziś będzie lajtowo, bo ostatnio coś ciężko mi się zabrać za napisanie poważnego tekstu.
 Z racji sędziwego wieku i dość mocno osiadłego trybu życia postanowiliśmy z TŻtem wprowadzić do swojej codzienności trochę ruchu na świeżym powietrzu. Biegać żadnemu z nas się nie chce, porządny rower jest drogi, więc wybór padł na rolki. W zamierzchłych czasach dość wczesnej młodości oboje jeździliśmy na rolkach, nawet całkiem nieźle. Niestety, nie jestem już taka młoda, zwinna, gibka, a i złamania nie goją się tak szybko, jak kiedyś..;)
Zauważyliście, że z wiekiem człowiek staje się coraz bardziej tchórzliwy? Że rzeczy, które za młodu robiło się z palcem w...e... nosie, teraz robi się z duszą na ramieniu? Dziś miałam na nogach rolki pierwszy raz od około 18 lat. I jeździłam jak stary, spierdzielały paralityk. Nawet pojechaliśmy autem na obrzeża miasta, żebym "przypominając sobie jak się jeździ" nikogo nie zabiła. Nie umiem hamować, skręcać a zjechanie z maleńkiej pochyłości przyprawia mnie o palpitację. A kiedyś tak śmigałam...ochraniacze widziałam tylko na wystawie w sklepie. Za to teraz chyba będę musiała się opancerzyć niczym żółw ninja, bo boje się o swoje stare kości, że o mojej biednej głowie nie wspomnę.
Normalnie dom starców, no.

PS. Na swoją obronę mam tylko to, że ani razu nie zaliczyłam gleby :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze wulgarne i spam będą usuwane. Zapraszam do dzielenia się wrażeniami. Oczywiście jestem też otwarta na sugestie :)