Mniej więcej w połowie stycznia 2014 roku rozpoczęłam treningi z Jillian Michaels. Muszę przyznać, że to była bardzo miła odmiana, która dała mi nowego kopa w moim owczym pędzie (no niestety...) do perfekcji.
Rozpoczęłam od 30 Days Shred, dołączyłam do tego Six Week Six Pack i poprawiłam 30-dniowym wyzwaniem przysiadowym. I to 3 pod rząd: najpierw zwykłe squaty, później sumo, a na koniec zwykłe z obciążeniem. Takich wyzwań jest oczywiście całe mnóstwo, ale ja poleciałam tym systemem:
Przy okazji przypomnę prawidłową technikę wykonywania przysiadów ;)
i przysiad sumo:
Tu z obciążeniem, nazywany przysiadem plie. Oczywiście można robić bez obciążenia, ale z jest bardziej efektywne :) Zasady utrzymania pozycji jak przy zwykłym squacie czyli plecy proste, łopatki ściągnięte, kolana nie wychodzą przed palce, stopy płasko na ziemi (nie wspinamy się na palce)
W rezultacie znowu robiłam dwa filmiki dziennie + do tego przysiady. Przyznam, że miałam i mam lekkiego (no dobra, trochę więcej niz lekkiego) fioła na punkcie wyglądu moich ud, którym wciąż daleko do wymarzonego ideału:
Może za 100 lat ;)
Wracając na Ziemię...
Po roku treningów, podczas którego przez mój pokój przewinęło się kilka trenerek ;) moje efekty w końcu stały się w miare zadowalające. Muszę przyznać, że zmiana na Jillian naprawdę wyszła mi na dobre. To i trzymanie zbilansowanej diety. A w zasadzie to pewnie bardziej to drugie ;)
Przed treningami:
I rok później, tj 17.5.14:
Tak to mniej więcej wyglądało :) Najwyraźniej waga i wymiary chwilowo przestały mnie pasjonować, ponieważ nie mogę się dogrzebać żadnych notatek przedstawiających mój progres w czysto matematyczny sposób. Pewnie poszłam po rozum do głowy i oparłam się tylko na tym, co widzę w lustrze :) Czego i wam życzę :)
wygladasz i wygladalas swietnie , piekne cialo :) Gratuluje wytrwalosci , ja po tygodniu trace motywacje i niestety tak w kolko ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) W tek chwili pękły już dwa lata z okładem...Jak ten czas leci ;)
Usuń